Kamienie opowiadające o nauce - hybrydowe warsztaty malowania kamieni i wykorzystania komunikacji internetowej - tym tematem staraliśmy się zainteresować nauczycieli akademickich - ludzi poszukujących nowych, niekonwencjonalnych i skutecznych metod dydaktycznych.
Tak o samych warsztatach na swoim blogu profesorskie gadanie (https://profesorskiegadanie.blogspot.com/2019/06/tworzenie-przestrzeni-edukacyjnej-i.html) pisze Profesor Stanisław Czachorowski Mówić (komunikować) można na różne sposoby. Poprzez wzniosłe słowa lub przez zwykłe, wspólne prace, w których mówi się milczeniem oraz obrazem, współobecnością w doświadczaniu i przeżywaniu. Refleksja wymaga wyciszenia, zwłaszcza w czasach nadmiaru i szumu informacyjnego (w przenośni - nie słyszymy własnych myśli). Wspólne malowanie butelek, kamieni czy dachówek (akademicki streetart) ułatwia rozmowę, tak jak kiedyś, w społecznościach agrarnych, wspólna praca w polu, przy darciu pierza czy łuskaniu fasoli. Daje poczucie sprawstwa i ważności. Po woli to odkrywam, z dorosłymi, z młodzieżą z pracownikami uczelni wyższych. Już od kilku lat. Ale jak komunikować o swoich odkryciach, przemyśleniach, pomysłach? Pisać publikacje? Mówić na wykładach? Pisac na blogu, vlogu czy jeszcze inaczej? Malowac kamienie w parku? Sztuka amatorska dostępna jest dla wszystkich, rozbudza kreatywność i daje poczucie sprawstwa. Jest dogodną przestrzenią edukacyjną, w które możemy się spotykać i komunikować, nawet milczeniem oraz niewerbalną aktywnością, kształcić kompetencje miękkie i poczucie istotności. Komunikować się z uczniami, studentami, dorosłymi. I wydłużyć przekaz.
Czy kamienie mogą opowiadać ciekawe historie? My je w Gdańsku w czasie warsztatów nauczyliśmy opowiadać, konektywnie i kolektywnie. Wiedza jest rozproszona już nie tylko w głowach ludzi ale i w zewnętrznych nośnikach pamięci (w tym książki, repozytoria cyfrowe itd.). Malować każdy umie (udowodniliśmy to na warsztatach, w czerwcu 2019). Ale przy okazji każdy z uczestników nauczył się prezentacji błyskawicznej, nagrał krótką wideoprezentację a następnie umieścił ją na… kamieniu. To wszystko za pomocą dostępnych i bezpłatnych narzędzi. Wszak telefon komórkowy każdy ma a dostęp do internetu jest powszechny. Przyszłość już jest, tyle że nierównomiernie rozmieszczona. Szukaliśmy tych futurystycznych wysp w swoim otoczeniu.
Współczesny polski uniwersytet choruje na punktozę, na pogoń za publikacjami. Cechuje go szybkie tempo życia, bez czasu na oddech, refleksję i zwykłe poleniuchowanie. Tradycyjne środki upowszechniania wiedzy i komunikacji w nauce to: publikacje, wygłaszane referaty, postery naukowe. XXI w przyniósł nam komunikację internetową, szybką i globalną. Czy można jedno z drugim połączyć? Moim zdaniem tak. I to w czasie malowania... pod słońcem prowincji (czyli z dala od gwarnego i dynamicznego centrum), w cieniu lipy, dębu lub kasztanowca, na trawniku. A tym razem w czasie konferencji naukowej. Podczas malowania można rozmawiać bez wykwintnie uczonych słów. Teraz przyszła pora na kamienie. Są i leżą. Całkiem za darmo, czasem zawadzają. Tanie, więc bezwartościowe? Każdy człowiek potrzebuje choć odrobiny sensu i piękna. Każdy człowiek jest twórcą, nawet lepiąc pierogi czy sprzątając mieszkanie. W tym drugim niczego nie wytwarza, utrzymuje jedynie stan. Stan estetyki, porządku i piękna. Czy malując kamienie lub stare butelki coś wytwarzamy? Jest produkt? Może usługa? A może także (lub tylko) doznanie? Sprzątając lub wprowadzając porządek przywracamy to, czego potrzebujemy. Sens i organizację. Sensem tej pracy (malowanie wyrzuconych, niepotrzebnych rzeczy) nie jest więc wzrost, produkcja, PKB ani nawet konsumpcja. Sensem wspólnego malowania kamieni jest spotkanie integracyjne lub tworzenie przestrzeni do jeszcze innego dialogu. I nie jest celem zastąpienie tradycyjnych, akademickich wykładów czy seminariów. Celem jest uzupełnienie, rozszerzenia, zwiększenie różnorodności dostępnych form.
W czasie wspólnego malowania mówić można ale nie trzeba. Ciszy nie trzeba zabijać słowem. Można milczeć. Słów jest zbyt dużo. Mało kto ich słucha, a niektóre są takie mądre, że nawet mówiący ich nie rozumie. Czysty rytuał. Pozasłowny. Jeszcze inny aspekt malowania kamieni zauważa współautorka warsztatów dr Małgorzata Gorzel. "Malowanie to doświadczanie, przeżywanie pewnych emocji, stanów które towarzyszą nam na co dzień i które możemy uzewnętrznić podczas procesu twórczego. Nie od dzisiaj wiadomo że sztuka może uzdrawiać, leczyć, może pomagać przepracowywać pewne trudności, także wzmagać naszą kreatywność, poczucie wartości, sensu istnienia a tym samym może stanowić formę terapii zwaną arteterapią. W arteterapii nie liczy się co dokładnie tworzymy, nie ma pojęć „brzydki”, „ładny” ,"udany” ,„nie udany” liczy się proces twórczy i co uczestnik czuje podczas tego procesu. Arteterapia jest metodą zupełnie dla wszystkich chcących poznać swoje wnętrze, niezależnie od umiejętności twórczych, wykształcenia, wieku. Ważnym aspektem zajęć bez którego sztuka nie może być terapią jest dyskusja i refleksja nad stworzonym dziełem". Warsztaty z malowaniem kamieni, zaplanowane na Ideatorium, nie były ani wykładem ani komunikatem konferencyjnym ani tradycyjnym referatem ani publikacją z impact factor. Były wspólnym przeżywaniem, tak jak w powstającej kulturze post-pisma. Nie było splendoru i oklasków. Ale była komunikacja międzyludzka, tak jak kiedyś pod drzewem oliwnym.
W cyfrowym świecie brakuje nam doświadczenia wspólnotowości. Odszukaliśmy ją. Mając kamienie i milcząc. Bo nie tylko słowem przekazujemy treści. To wyjście poza schematy i utarte, akademickie rytuały. Poszukiwać nowego by odszukać to, co utracone.
Poniżej przedstawiamy galerię prac powstałych podczas tegorocznych warsztatów ideatoryjnych.